I'll never be French (no matter what I do)
- 244pagine
- 9 ore di lettura
Author and teacher Mark Greenside recounts his struggles to fit into the life of a small Celtic village in Brittany.
Mark Greenside è un autore la cui opera è profondamente arricchita da una vasta gamma di esperienze di vita. Il suo percorso, che include l'attivismo per i diritti civili, la protesta contro la guerra, la consulenza, il volontariato, la guida sindacale e l'insegnamento universitario, conferisce alle sue narrazioni una notevole profondità e complessità. I suoi racconti, apparsi su numerose riviste letterarie, offrono una penetrante esplorazione della natura umana e delle dinamiche sociali. L'opera di Greenside invita i lettori a riflettere sul mondo attraverso uno sguardo plasmato dall'impegno costante e dalla ricerca di una comprensione più profonda.




Author and teacher Mark Greenside recounts his struggles to fit into the life of a small Celtic village in Brittany.
The hilarious follow-up toI'll Never Be French, about which theSan Francisco Chroniclewrote, Imagine Larry David . . . spending a summer in a French village - against his will, of course - and you get some sense of what Mark Greenside goes through.
Dwadzieścia pięć lat temu, wbrew logice i zdrowemu rozsądkowi, kupiłem dom we Francji. Najpierw długo się dziwiłem wszystkiemu, co mnie otaczało, a potem doszedłem do wniosku, że i tak nie zostanę Francuzem choćbym nie wiem jak się starał. I tak zatytułowałem moją pierwszą książę opisującą początki życia na francuskiej ziemi. Łatwo nie było. I nie jest. Ciągle popełniam gafy, choć zdarzają się i trafy, wszystko przeplatane szaleństwami. To znaczy szaleństwami z punktu widzenia Francuz�w, bo dla mnie wszystko normalka . Na ile normalka, starałem się pokazać, zestawiając charakterystyczne dla Francji zachowania, obyczaje, nawyki i opatrując je komentarzami niezmiennie wiecznie zdziwionego obcego, zza oceanu. Dwadzieścia pięć lat temu kupiłem dom we Francji. I nigdy, nawet przez chwilę, nie żałowałem!
Kiedy Greenside - mieszkający w Kalifornii nowojorczyk, zasiedziały sceptyk i niewierny (a� przynajmniej nieufny) Tomasz - pojechał z dziewczyną na wakacje do niewielkiej celtyckiej wsi w Finistere, jego życie wywr�ciło się do g�ry nogami. Dowcipnie, ciepło, z sympatią dla Bretończyk�w, Greenside opowiada, jak się urządził w kraju, kt�rego języka nie znał, ani nie wiedział, jak w nim cokolwiek funkcjonuje. A wszystko było inaczej niż w USA. Wbrew swoim przekonaniom zaufał mieszkańcom miasteczka - sąsiadom, pracownikom i przygodnym znajomym. I choć pokonał codzienne trudności, otworzył konto w banku, kupił dom i pozbył się roju os z komina - ciągle coś go zaskakiwało. `O trzeciej, czyli o dziewiątej czasu nowojorskiego, kiedy prawdopodobnie nikogo nie zastanę, robię to, co uczyniłby każdy dorosły szanujący się, niezależny przedstawiciel pokolenia baby boom, planujący kupno domu lub potrzebujący wym�wki. Dzwonię do mamusi. Odbiera. (...) - Mamo, nie uwierzysz, ale chyba znalazłem we Francji dom, kt�ry chciałbym kupić. Czekam, aż usłyszę: Oszalałeś, odbiło ci, co się z tobą dzieje? - To miło, kochanie - odpowiada mamusia. To miło! Cholera jasna. Czy ona nie rozumie mojego przekazu: że musi mnie z tego wyciągnąć? Trzymajcie mnie! Chyba powinienem być bardziej dosłowny. - Problem w tym, że musiałbym dać zaliczkę, jakieś dziesięć tysięcy. To załatwi sprawę. Jakie pieniądze, jaka pożyczka? Przecież wie, że nigdy nie zobaczyłaby ich z powrotem. No i po domu we Francji. Ha! - Dobrze. - Dobrze? - No pewnie. - Naprawdę? - A czemu nie? Nic nie rozumiem. (...) Zadawała mi więcej pytań, gdy pożyczałem (nigdy nie oddałem) dwieście dolar�w na ślubny garnitur`. fragment książki Mark Greenside - autor opowiadań drukowanych w wielu gazetach i czasopismach, m.in. w `The Sun`. Mieszka w Kalifornii, gdzie uczy i prowadzi ożywioną działalność polityczną, oraz w Bretanii, gdzie, jak m�wi, nie umie zrobić niczego bez proszenia o pomoc.