Più di un milione di libri, a un clic di distanza!
Bookbot

Knabit Leon

    Bóg jest miłością Album pierwszokomunijny
    Moje życie Alfabet
    Rozmowy mnicha z (pra) siostrzeńcem
    Rozważania benedyktyńskie o Kościele
    Dla dzieci o Mszy Świętej
    Dla dzieci o Mszy Świętej w.2022
    • Niedziela to świąteczny dzień. Dzieci nie muszą iść do szkoły, a rodzice do pracy. Wszyscy mogą odpocząć, mają czas na spacer i odwiedziny u dziadków. W każdą niedzielę dzieje się coś jeszcze. Pan Bóg zaprasza nas na spotkanie! Dlatego idziemy do kościoła na Mszę Świętą. Ale czasem ziewamy w kościele, bo nie rozumiemy, co się dzieje podczas Mszy. Warto to zmienić! Nigdy już nie będziesz się nudzić na Mszy Świętej, jeśli poznasz jej tajemnice. Uwaga! Idziemy do kościoła!

      Dla dzieci o Mszy Świętej w.2022
    • Niedziela to świąteczny dzień. Dzieci nie muszą iść do szkoły, a rodzice do pracy. Wszyscy mogą odpocząć, mają czas, żeby pójść na spacer, odwiedzić dziadków. W każdą niedzielę dzieje się coś jeszcze. Pan Bóg zaprasza nas na spotkanie! Dlatego idziemy do kościoła na Mszę Świętą. Ale... czasem ziewamy w kościele, bo nie rozumiemy, co się dzieje podczas Mszy. Warto to zmienić! Nigdy już nie będziesz się nudził na Mszy Świętej, jeśli poznasz jej tajemnice.

      Dla dzieci o Mszy Świętej
    • Święty Benedykt mówi w swojej Regule, że zanim postawi się zadania wstępującemu do klasztoru, trzeba najpierw pytać, czy naprawdę szuka Boga: Przydzieli się im mnicha starszego, takiego, który umie pozyskiwać dusze, by ich bardzo uważnie obserwował. Trzeba badać troskliwie, czy [nowicjusz] prawdziwie szuka Boga, czy jest gorliwy w Służbie Bożej, w posłuszeństwie, w znoszeniu upokorzeń (RegBen 58, 6–7). Oblaci benedyktyńscy, dla których były prowadzone te rekolekcje – wiedzą to w szczególny sposób, że wszystko, co się dzieje, zaczyna się każdego ranka na nowo pytaniem, czy naprawdę szukam Boga? Również ja byłem oblatem zanim zostałem benedyktynem i to mnie również dotyczy. Odpowiedź jednak na pytanie: „czy naprawdę szukam Boga?” to nie jest zadanie tylko dla człowieka wstępującego do klasztoru. Rekolekcje, na które zapraszam – to jest miejsce dla każdego, do refleksji wielkopostnej, nie tylko wielkopostnej, bo i wielkanocnej i adwentowej. Każdej, wymagającej od nas przemiany i dodającej nam wytrwałości... Mówimy nieraz: „kogo Pan Bóg kocha, temu krzyżyki daje”, przychodzimy do cierpiącego człowieka z radą: „wpatruj się w Jezusa cierpiącego”, a ten ma wtedy zupełnie dosyć i modli się: „Boże, żeby to się jak najprędzej skończyło!” A jeśli się nie kończy – to przynajmniej pragnie, żeby byli obok ludzie, którzy go kochają. Jak jest kochany, to wtedy kochający wytrzymuje, a jak nie ma ludzi, którzy by go kochali – wtedy jest krzyk o śmierć. Eutanazja – to jest właściwie krzyk o miłość. Ludzie, którzy są bardzo kochani, to służba zdrowia może potwierdzić, jeśli proszą o skrócenie cierpienia – to z powodu, że nie chcą być dla nich ciężarem. Wpatrywanie się w Jezusa Chrystusa pozwala to przezwyciężać. Trudno jest Go wtedy szukać, kiedy wszystko mnie boli, kiedy jestem otępiały i mam wszystkiego dosyć. Samo swoje bycie resztką wiary oddaję w takim stanie Chrystusowi, a jednocześnie – idzie łaska od samego Jezusa Chrystusa poprzez krzyż, jakiś obrazek, krzyżyk. To jak magnes przyciągający – to nie jest tylko moja chęć wpatrywania się, ale z całą pewnością nawet od wizerunku krzyża z pasyjką, bez pasyjki, z widoczną twarzą, z niewidoczną twarzą – to jest nawiązanie kontaktu poprzez ikonę. Przez ikonę rozumiemy wyobrażenie Boga w postaci człowieczej. Krzyż jest wyrzutem sumienia dla tych, którzy potrafią w duchu, jednym umownym słowem new age – przejść przez życie bez żadnego cierpienia, samemu się wyleczyć, samemu się uwolnić od stresu, samemu być przekonanym o własnym sukcesie. Według nich, co niedobre – tego nie ma, grzechu też w zasadzie nie ma. Krzyż, który jest dla nich przeszkodą na drodze – chcą ominąć. Kontemplując Twarz Chrystusa, można jednak zrozumieć, że poza krzyżem nie ma drogi do zbawienia, nie ma drogi do pokoju, nie ma drogi do szczęścia. Przyglądając się Mu, myśląc o Nim, jeśli mamy przed sobą obraz albo rozważanie w duchu, albo poprzez czytanie Pisma Świętego czy w najlepszym słowa tego znaczeniu – medytację. Nie mieszać z buddyjskimi, ale najlepsza medytacja czyli modlitwa wewnętrzna ma wielkie znaczenie / Leon Knabit OSB Leon Knabit OSB - ur. 26 grudnia 1929 roku w Bielsku Podlaskim, benedyktyn, w latach 2001-2002 przeor opactwa w Tyńcu, publicysta i autor książek. Jego blog został nagrodzony statuetką Blog Roku 2011 w kategorii „Profesjonalne”. W 2009 r. został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.

      Rozważania benedyktyńskie o Kościele
    • Na ogół wstęp do książki pisze ktoś znany, ważny, uczony lub mądry a najlepiej, żeby miał wszystkie te przymioty. Taki autor na ogół podnosi wartość dzieła. Na szczęście wywiadowi z o. Leonem Knabitem, który sam w sobie jest człowiekiem wielkiej wartości, żaden ważny ani szczególnie wybitny człowiek nie musi dodawać prestiżu. Z tego powodu mogę napisać wstęp, choć zawodowo robię rzeczy bardzo odległe od pisania wprowadzeń do mądrych książek. Kiedy tylko zacząłem w miarę świadomie spoglądać na świat, okazało się że jednym z moich bliskich jest dziwna postać w czarnym ubraniu z kapturem, którą nazywano mnichem albo benedyktynem z Tyńca. Dość szybko też zorientowałem się, że jest on dość dziwny, bo ma dwa imiona: moja Babcia, którą wtedy szanowałem najbardziej na świecie, a nawet zdecydowanie chciałem się z nią żenić, mówiła do niego zdrobniale: „Stefanku”, mimo że był najwyższy w rodzinie. Traktowała go też jak syna i kochała chyba na równi ze mną, z czym z trudem się godziłem. Inne osoby, nie z rodziny, częściej mówiły o nim: „ojciec Leon”. Wtedy już rozumiałem, że to brat Mamusi i jest moim Wujkiem. Przez dłuższy czas natomiast nie bardzo wiedziałem, dlaczego, skoro mam swojego Tatusia Zbysia, to brat Mamusi, wujek Stefanek, to także ojciec i do tego Leon.

      Rozmowy mnicha z (pra) siostrzeńcem
    • Czy mnichowi wypada się uśmiechać, żartować, dowcipkować, a sława i popularność mieszczą się w ramach monastycznego porządku? – Niewątpliwie tak, ale pod warunkiem, że cokolwiek, co się czyni, jest miłe Panu Bogu – rozstrzyga dylemat ojciec Leon Knabit, legendarny zakonnik z Tyńca. Ojciec Leon jest tyniecką ikoną, człowiekiem sławnym i lubianym. Lgną do niego młodzi i starzy, po rady zwracają się profesorowie, także szczególnie ukochani przez niego górale. (...) To człowiek o niezwykle bogatym doświadczeniu. Był świadkiem przełomowych dla Polski wydarzeń w minionym stuleciu. Znał osobiście wiele wybitnych postaci, z Janem Pawłem II na czele, z którym łączyła go ponad pięćdziesięcioletnia przyjaźń. Stąd wziął się pomysł, by zebrać w popularnej formie alfabetu subiektywne oceny ludzi, ale także wydarzeń i zjawisk, mających istotne znaczenie w życiu legendarnego benedyktyna...

      Moje życie Alfabet
    • Album zawiera także formuły modlitw odmawianych przed i po przystąpieniu do spowiedzi oraz Komunii Świętej, a także piękną modlitwę ofiarowania swego serca Panu Jezusowi. Są w nim również własnoręcznie napisane życzenia oraz błogosławieństwo Ojca Leona, a także miejsce na pamiątkowe zdjęcia i wpisy.

      Bóg jest miłością Album pierwszokomunijny
    • Ojciec Leon Knabit podjął temat życia i śmierci. Mnich twierdzi, że do śmierci trzeba się przygotowywać i że trzeba żyć w jej blasku, a nie w jej cieniu.

      Najważniejszy dzień mojego życia
    • Dlaczego bilbord? Młody Karol Wojtyła, gdy patrzył przez okno swojego rodzinnego domu, widział zegar słoneczny z napisem: 'Czas ucieka, wieczność czeka'. Tak właśnie wyglądał ten 'ulubiony bilbord Papieża'. Kilka prostych słów, które wywarły niezwykły wpływ na życie Jana Pawła II. Opowiada o tym ojciec Leon Knabit - mnich benedyktyński z Tyńca. Ojciec Leon spotkał się z Karolem Wojtyłą po raz pierwszy w 1957 roku w Beskidzie Żywieckim. Ich serdeczna znajomość trwała aż do końca życia Papieża. Ostatni list od niego ojciec Leon otrzymał w lutym 2005 r. Łączyła ich nie tylko pasja wędrowania po górach i świecie, ale również niezwykłe poczucie humoru i dobry kontakt z młodzieżą. Opowieść ojca Leona o Janie Pawle II to nie tylko osobiste, pełne ciepła wspomnienia niezwykłych spotkań z nim w Polsce i w Rzymie, ale co ważniejsze - głośne i mocne przypomnienie najważniejszych słów Papieża, jakie wypowiedział on do swoich rodaków. Słów, które do dziś nie tracą nic ze swojej aktualności. Autor ma nadzieję, że każdy Czytelnik znajdzie wśród nich swój 'ulubiony bilbord'. I pozwoli, aby wywarł niezwykły wpływ na jego życie...

      Ulubiony bilbord Papieża
    • Ojciec Leon często powtarza klasyczne już powiedzonko: lekarze narzekają, że pacjenci nie chcą chorować według podręcznika. Każdy choruje po swojemu. Tak samo jest na ścieżkach wiary: Pan Bóg potrafi tak wszystko ułożyć, aby każdy człowiek w inny sposób przeżywał swój rozwój duchowy, upadki i wzloty, relację z Nim. Będziemy szli określoną ścieżką, którą nie każdy może chcieć pójść. Każdy będzie mógł przynajmniej zobaczyć, jak się idzie, jak taka droga wygląda i co może dać. Można powiedzieć, że tą książką przygotowujemy łąkę, na której jest wiele kwiatów, a każdy zbierze odpowiedni dla siebie bukiet.

      Szukając Boga
    • Rozważając radosne tajemnice różańcowe znany mnich doszedł do oryginalnych, często zaskakujących wniosków. Oto kilka z nich: - Każdy człowiek ma być jakiś, a nie byle jaki. - W sprawach wiary dzieci rzadko naśladują swych rodziców. - Dzisiaj w imię wolności wprowadza się ograniczenia. - Wielu ludzi obchodzi święta Bożego Narodzenia bez odwoływania się do Bożego Narodzenia. - To nie braci muzułmanów rażą choinki. - Coś, co wydaje się oczywiste, może mieć drugie dno. - Jezus irytuje tych, którzy żyją w grzechu. - Ten, kto szanuje ludzi, będzie szanował i zwierzęta,

      Być wielkim jak dziecko