To piękna baśń o miłości, bliskości, zaufaniu. O przeszkodach, jakie stawia przed nami wszystkimi – Małymi i Dużymi – życie. O marzeniach i o złotym jabłuszku, które leczy wszystkie choroby…. No, prawie wszystkie. I o tym, że każdy z nas ma swoje własne, najlepsze sposoby na trudne sytuacje i wyzwania. Autorka baśni w delikatny sposób wprowadza czytelników w tematykę tego, co nieuchronne... W pałacu słońca na samiuśkim końcu świata mieszkają trzy siostry prządki, trzy Zorze. A kiedy rodzi się dziecko, Zorze przychodzą, przędą i układają złotą nić jego losu i każdemu dziecku dają jakiś dar... Tak zaczyna się opowieść o niesamowitych przygodach dwójki rodzeństwa.
Katarzyna Jackowska-Enemuo Libri



Jest to opowieść o piątej stronie świata, którą człowiek od zawsze przeczuwa, i której nie może dotknąć. Nie znajdziecie w niej informacji o duchach, zjawach i demonach pojawiających się w snach i naszych wyobrażeniach pod wpływem strachu. Według starych opowieści zaświat wcale nie jest straszny, jest po prostu inny niż nasz – ludzki – świat. To opowieść o cieniutkich jak pajęcza nić granicach, które łączą świat i zaświat, a także o miejscach i istotach, które w dawnym postrzeganiu strzegły przejść, umiały porozumiewać się ze światem niewidocznym, i pomagały ludziom i duszom w rozmawianiu ze sobą. �O zaświecie, który mógł się objawić w różnych miejscach i czasach, którego bramami były źródła, rozstaje dróg, a także progi domów i lustra. O �zaświecie, który ukazywał się w ogniu, w chmurach, burzach i piorunach oraz o przewodnikach, którzy potrafili odnaleźć drogę pomiędzy światem a zaświatem.
Co to za dziwny tytuł: „Między światem a zaświatem”? Czy zaświat to piekło? Kraina umarłych? Bo świat – to wiadomo. To my: nasze ręce, głowy i nogi. Nasze domy. Nasze ulice, lasy, rzeki, psy i ptaki. Nasze samochody, komputery i zabawki. Słowa, dźwięki, uczucia i myśli. Atomy i czarne dziury. Mrówki i galaktyki. Cały wielki, nieskończony wszechświat. Za którym nie ma nic, bo jest on nieskończony. No to czym jest zaświat? Zaświat to piąta strona świata. To część rzeczywistości, którą człowiek od zawsze wyłącznie przeczuwa i której nie może dotknąć. Ludzie od wieków wierzyli – albo po prostu czuli – że świat i zaświat nieustająco się przenikają. Że dzieli je tylko zasłona z mgły. Zaświat mógł się objawić w różnych miejscach i czasach. Jego bramami były źródła, rozstaje dróg i miedze między polami, a także progi domów i lustra. Zaświat ukazywał się w ogniu, w wodzie – tej jasnej, żywej, i tej ciemnej, martwej. W chmurach, burzach i piorunach. Drogami do zaświata były rzeki i drzewa. A pomiędzy światem i zaświatem są cieniutkie jak pajęcza nitka granice. Są bramy, które możemy rozpoznać lub w ogóle ich nie zauważyć. Są sny, opowieści i baśnie. Pomiędzy światem a zaświatem wędrują przewodnicy. Ludzie-nieludzie. Pomiędzy światem a zaświatem jesteśmy my, którzy rodzimy się, nie pamiętając, skąd się wzięliśmy, i umieramy, nie wiedząc, dokąd idziemy, a jednak, jednak przeczuwamy to wszystko, czego nie możemy dotknąć. Ta opowieść jest właśnie o bliskości zaświata. I nie, nie jest o duchach, zmorach, zjawach i demonach, bo nie chcę pisać bestiariusza. A poza tym zjawy, zmory i inne paskudztwa powstają głównie z naszego strachu. Według starych, bardzo starych, najstarszych opowieści zaświat wcale nie jest straszny. On zwyczajnie jest. Inny niż nasz – ludzki – świat. Dlatego ta opowieść jest o bliskości zaświata i o granicach, a także o spotkaniach z nim. O miejscach i istotach, które w dawnym postrzeganiu świata były związane z obydwoma światami, strzegły przejść, umiały porozumiewać się ze światem niewidocznym, pomagały i żywym ludziom, i duszom w rozmawianiu ze sobą.